^Back To Top
Wiersz napisany w marcu 1992 roku po obejrzeniu zdjęć
zrobionych w Rymszańcach przez Ryszarda Szulca
w czasie pobytu razem z Mamą Jadwigą w 1974.
Odwiedziny Rymszańc
Franciszek Oziewicz
Gdzie nasza chata słomą pokryta?
Czemu przecięto dom, na połowę
Gdzie jest stodoła? Przed okiem ukryta?
Czy dobrze widzę diabelską zmowę?
A co się stało z naszą oborą
Świrna nie widzę, co z nim się stało?
Zasieki były z kubłami z kaszą
Tam mąki zawsze sporo bywało.
Ścieżka do chlewa zarosła trawą
Płotów nie widzę - opustoszało!
A gdzie ten ganek do wiader z ławą?
Papa przynosił wodę - bywało.
Gdzie druga lipa co z nią się stało?
Gdzie spiżanka z cebrem, do prania
Czemu jaśminu teraz tak mało
W sercu rozterka tyle wahania.
Dlaczego nie ma tu naszej Mamy?
Piekła tu kiedyś stosami bliny
Tak wiele przecież Jej zawdzięczamy!
Płomień już zgasł - a z czyjej winy?
Czy mam tu zostać, czy zaraz wracać?
Boże, mój Boże, czas na rozstanie!
Czy objąć lipę, korę pomacać?
Jakiż to obraz w sercu zostanie?
Wiersz został napisany po obejrzeniu zdjęć zrobionych w Rymszańcach przez Ryszarda Szulca w czasie pobytu razem z Mamą Jadwigą w 1974. Dom Rodzinny został zburzony, rozebrany,?
Obecnie jest ok. połowa domu na dawnych fundamentach. W 1974 r mieścił się w nim silsowiet - Rada Wiejska. Brak zabudowań gospodarczych ( widać było fundamenty). Zrobiłem Mamie zdjęcie na tle wielkiej, starej lipy. W czasie następnej wizyty w 2004 samochodem w Rymszańcach z Żoną Kingą i Andrzejem Rukowiczem (tutaj urodzony!) w domu mieszkali bezdomni, bezrobotni, pnie ściętych świerków przy domu, studnia, piękna łąka, zioła, poziomki, tymianek, piękna panorama okolicy, byłem na ogromnym głazie narzutowym ( częściowo pokruszonym, mniejszym niż przed wojną), byliśmy na cmentarzu miedzy Rymszańcami a Przyjażnią( kościół w Przyjaźni, Oziewiczowie fundowali ołtarz ). Byłem w Winciszkach, stałem na gruzach i fundamencie pałacu Dawidsonów ( podmurówka z kamieni, przy torach kolejowych do Ignalina, w głębi pozostałości sadu owocowego). Grobu Dawidsonów nie znalazłem. Pałac został zburzony przez Rosjan w 1940r., a Bronia Dawidson z Mężem Bobinem zostali wywiezieni na Syberię. Po wojnie którą oboje przeżyli, ale nie spotkali się, Bronia mieszkała w Chojnicach razem ze stryjem - dziadkiem Edmundem Oziewiczem, Zosią Oziewicz-Granowską z mężem i ich 3-ma synami: Markiem, Pawłem i Piotrem.